Wioska indiańska z widokiem na zamek Tenczyn w Rudnie
8 07 2012ZALAS. Arapaho wiedzą skąd się wzięli kobieta i mężczyzna, zdradzają tajemnicę snów i prowadzą do wąwozu duchów.
Indiański okrzyk uuu… uuu… (wydobywa się z kilkudziesięciu gardeł, zatykanych otwartą dłonią) niesie się po Dolinie Rezerwatu Potoku Rudno. Plemię Arapaho ma tu swoją wioskę.
Powstała w Zalasiu na Paśmie Orlej. Kilka osób wcieliło się w Indian. Zrobili to, by stworzyć atrakcję dla dzieci i dobrą zabawę, ale traktują wszystko poważnie, bo to ich praca i życie. Indianami są na zawołanie, gdy dzieci z przedszkoli, ośrodków opiekuńczych oraz młodzież ze szkół, klubów, świetlic przyjeżdża tu, żeby kilka godzin spędzić w wiosce indiańskiej.
Właścicielką wioski jest “Szumiąca Trawa” takie imię przybrała Paulina Pruc. – Indianie obserwują ludzi, a wybierając im imiona porównują do natury. Jestem gadatliwa, robię trochę zamieszania, takiego szumu stąd moje imię – wyjaśnia pani Paulina.
więcej w Dzienniku Polskim – sobota 7 lipca 2012:
Wstyd, nie dość, że biorą się za coś, na czym się nie znają (pierwszy wytłuszczony tekst już to pokazuje-nie mają pojęcia co robią), to obrażają swym działaniem Indian (komentarze pod zdjęciami na fb), a dzieciom robią wodę z mózgu.
Wesołe miasteczko może robić każdy, dlaczego wszyscy uwzięli się na temat Indiański? Mało jest innych tematów na plac zabaw?
Prowadzić wioskę indiańską na podstawie Winnetou i westernów, to jak uczyć kogoś jazdy samochodem, widząc jak robił to ktoś w telewizji…
Jakiś rok temu poruszyliśmy tą kwestię na ich stronie fb, ale jak widać nic się nie zmieniło, stroje dalej “karnawałowe”, tylko kasa się liczy… Zasmucające…